czwartek, 18 października 2012

Imani: Nie boję się

Tytuł: Nie boję się
Autor: Niccolo Ammaniti
Tytuł oryginalny:  Io non ho paura
Tłumacz: Dorota Duszyńska
Wydawca: MUZA
Data premiery: 2003
Autor recenzji:
Myśli czytelnika





„Nie boję się” Niccolo Ammanitiego jest powieścią, którą będę miała długo w pamięci. Przejmująca, smutna, jeżąca włos na głowie. W małej wiosce, która ja nazwałabym raczej osadą, jest pięć domów na krzyż. Dosłownie. W tak malej osadzie zagubionej pośród wzgórz i pól  złocących się pszenicą, znają się wszyscy i wszystko o sobie wiedzą. Przynajmniej teoretycznie. Skośna Woda (Acqua Traverse w oryginale – co za denerwująca maniera tłumaczenia nazw miejscowości, szczególnie, że po polsku brzmi nijako, aby nie powiedzieć śmiesznie) znajduje się gdzieś na południu Włoch, jest rok 1978 i trwa najgorętsze lato stulecia. Nie są to pocztówkowe Włochy, o których chętnie czytamy zachwycając się zielenią i winnicami Toskanii. W Skośnej Wodzie jest tylko  palące słońce, kurz, brak wody, monotonia krajobrazu i życia.

Główny bohater – dziewięcioletni Michele Amitrano wraz z piątką dzieci mieszkających w wiosce spędza każdy dzień bawiąc w okolicy, nad rzeką, jeżdżąc na rowerze. Normlane dzieci, które z braku atrakcji muszą same je sobie wymyślać. Normalne dzieci, pełne wad, których odkrycie czasami wstrząsa, ale i otwiera oczy. Pewnego dnia Michael przez zupełny przypadek dokonuje strasznego odkrycia obok opuszczonego domu.  Odkrycie jest tak makabryczne, że chłopiec musi schować się w świecie swoich fantazji, wymyślając różne fantastyczne wytłumaczenia, aby przetrwać i jakoś sobie z tym poradzić. Jego prosty, może nie najszczęśliwszy, ale praktycznie beztroski świat stopniowo ulega zawaleniu. Cegła po cegle. Okazuje się, że właściwie nie wie, kim są osoby, które są obok niego całe jego życie. Czy może komuś zaufać? Dlaczego rozczarowują najbardziej ci, których najmocniej kochamy, darzymy największym sentymentem? To nie świat wyobrażeń był straszny, to okrutna rzeczywistość, która stworzyli dorośli.Trudno jest mi pisać cokolwiek o tej książce, aby nie odkryć zbyt wiele i nie zepsuć nikomu lektury.
 
Niccolo Ammaniti jest synem profesora psychiatrii, z którym wspólnie napisał esej „W imię syna” dotyczący problemów okresu dojrzewania. Powiem szczerze, że to ma odbicie w wykreowaniu bardzo sugestywnego dziecięcego świata, z całą paletą specyficznych przeżyć, odczuć, zachowań.


Wszystkie postaci, nawet te drugoplanowe są nakreślone mocną, sugestywną kreską. To zwykli ludzie,  a ich kreacje oddają doskonale specyfikę tak małego, odizolowanego miejsca.  Pospolita rzeczywistość została odmalowana genialnie w powieści. Jest to z pewnością także zasługą narracji z perspektywy Michaela. Język, który chłopiec używa jest adekwatny do jego wieku, prosty, pełen pospolitych sformułowań i niepozbawiony wulgaryzmów, które w tej sytuacji jednak nie rażą. Taki jest po prostu świat, w którym żyją bohaterowie.

„Nie boję się” to dobra książka, którą mimo niełatwej tematyki przeczytałam bardzo szybko. Zakończenie zaskoczyło mnie, wręcz wbiło w fotel, niekonieczna jest tutaj dosłowność i dopowiadanie wszystkiego do końca. To czyni tą powieść jeszcze bardziej interesującą. Moje doświadczenie z pierwszą powieścią Niccolo Ammanitiego mogę uznać za udane i nie zawaham się sięgnąć po kolejna jego książkę.

Brak komentarzy: