wtorek, 21 maja 2013

Imani: Ocean morze

Tytuł: Ocean morze
Autor: Alessandro Baricco
Tytuł oryginalny: Oceano mare
Tłumacz: Halina Kralowa
Wydawca: Czytelnik
Data premiery: 2001
Autor recenzji:
Myśli czytelnika




 
Z „City Alessandra Baricco przeniosłam się wprost nad jego „Ocean morze”. Nie ukrywam, że z głową pełną znaków zapytania, jakimi też opowieściami tym razem będzie mnie raczył autor. To, że będą niesamowite nie miałam wątpliwości, obawiałam się jedynie, czy mi się spodobają.

Alessandro Baricco tym razem stara nam się „opowiedzieć morze”. Czy jest w ogóle możliwe ogarnąć ten szmer fal cichutko przybijających do słonecznej plaży? Czy jest możliwe opisać okrutne, bezlitosne, potężne masy wody na środku morza? Baricco udało się dotknąć tematu bardziej niż innym.

Gdzieś na brzegu morza,  w małej miejscowości stoi hotel Almayer. Większość osób na pytanie o ten hotel odpowie ze zdumieniem, że nigdy o nim nie słyszała, co nie powinno dziwić, bo mieszkają tam osoby, które mają do niego trafić. Smutne, schorowane, zagubione, cierpiące, poszukujące... Niezwykły to hotel, gdzie pokoje nie są zamykane na klucz, a obsługę hotelowa tworzą dzieci o niezwykłych umiejętnościach i mądrości starych ludzi. Nic więc dziwnego, że gośćmi hotelowymi są tylko niezwykli ludzie. Jest malarz Passon, który próbuje namalować morze, profesor Bartleboom piszący książkę, a właściwie encyklopedię o cechach nieskończoności, Ann Deveria wysłana przez męża, aby morze uleczyło ją z romansu, eteryczna Elisewin cierpiąca na tajemniczą chorobę i towarzyszący jej ojciec Pluche... 

Te, wydawałoby się, przypadkowe spotkania gości i dzieci na plaży, w jadalni, w pokojach są w istocie zaistnieniem w odpowiednim miejscu w odpowiednim czasie. Nic nie pozostanie bez znaczenia i nic już nie będzie takie samo.

„Ocean morze” to książka, która łagodnie szumi w tle, aby po chwili wzburzyć się i spienić, pełna niestworzonych historii oprószonych magią. Pełna „czegoś” czego nie potrafię uchwycić słowami i nawet nie chcę. Udało się Baricco sprawić, aby czytając ją czuć łagodne promienie słońca pieszczące skórę i zlizywać sól z ust, widzieć w oddali tajemnicze, nieodgadniony ocean morze łagodny, leczący, przynoszący ukojenie, tajemniczy, okrutny, potężny, dający i odbierający, przynoszący nadzieję i roztrzaskujący ją o przybrzeżne skały. Niezwykła książka, o niezwykłej formie i treści, która sprawiła na mnie ogromne wrażenie, zostawiając mnie z uśmiechem na twarzy i plątaniną myśli i niepewności na temat, co takiego właściwie przeczytałam.

Brak komentarzy: