Autor: Ferenc Mate
Tytuł oryginalny: A Vineyard in Tuscany. A Wine Lover’s Dream
Tłumacz: Zbigniew Kordylewski
Tytuł oryginalny: A Vineyard in Tuscany. A Wine Lover’s Dream
Tłumacz: Zbigniew Kordylewski
Wydawca: Prószyński i S-ka
Data premiery: 2008
Autor recenzji:
Dama w salonie...
Kocham Włochy. Zazdroszczę im słońca, kuchni, zabytków. Dlatego też chętnie czytam książki o tym kraju. Winnica w Toskanii miała być moim kolejnym spotkaniem ze słoneczną atmosferą Italii.
Fabuła książki jest dość
prosta. Ferenc Mate to Węgier, który wraz z rodziną podróżuje po świecie
w poszukiwaniu swojego miejsca. Obecnie mieszka w Toskanii i marzy o
posiadaniu własnej winnicy. Początkowo ma nadzieję na zakup pól
przylegających do jego domu. Kiedy jednak okazuje się to niemożliwe
rozpoczyna poszukiwania zakrojone na szerszą skalę. Ich efektem jest
zakup, położonego w dolinie Montalcino, średniowiecznego domostwa i
dwudziestu czterech hektarów lasu, gajów oliwnych i winnicy. Wszystko to
ma miejsce na pierwszych 50 stronach powieści. Kolejne 180 stron to
szczegółowy opis remontu jaki został przeprowadzony oraz relacja z
zakładania winnicy. Momentami miałam wrażenie, że po kolejnym
profesjonalnym opisie będę mogła założyć własne uprawy w ogródku.
Mate zdaje nam
zdecydowanie zbyt szczegółową relację z przeprowadzanych prac. To co go
chwilami broni to, z jednej strony, autentyczna fascynacja opisywanym
tematem, z drugiej momentami ironiczne podejście. Widoczne ono jest
szczególnie wtedy gdy zdaje sobie sprawę z bezsensowności wysiłków czy
po raz kolejny przyznaje się do używania ciężkiego sprzętu, którym
posługiwać się nie potrafi co prowadzi np. do zburzenia części
postawionej przed kilkoma godzinami ściany. Przyznam, że chwilami
książka mnie bawiła, niestety nie były to chwile zbyt liczne.
Winnica w Toskanii to doskonałe studium stereotypowych, śródziemnomorskich zachowań. Mate patrzy na interesy i pracę jak typowy człowiek Zachodu, którego początkowo dziwią np. różne ceny posiłków w trattoriach- niższe dla "swoich" i wyższe dla turystów.
To czego pełna jest
książka to opisy zarówno miejsc, jak i potraw czy wina. Te pierwsze
zdecydowanie mnie nużyły, szczególnie gdy autor przedstawiał dokładnie
grubość murka otaczającego taras czy ślady dzików znalezione na ścieżce.
Z kolei chętnie czytałam o lokalnych potrawach. Dlatego też bardzo
przyjemną niespodzianką była miniksiążka kucharska znajdująca się na
końcu i zawierająca tradycyjne toskańskie przepisy.
Plusem Winnicy w Toskanii jest emocjonalny stosunek autora do tematu. Ferenc Mate to nie tylko pisarz i żeglarz, ale najprawdziwszy wytwórca wina. I rzeczywiście podczas lektury czuć było emocje, które towarzyszyły mu w trakcie zakładania winnicy. Niestety te zalety to zbyt mało aby powieść obroniła się w powodzi książek o sielskim włoskim życiu, które ukazują się na rynku wydawniczym.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz