niedziela, 14 października 2012

la_pinguin: Kurtyzana z Wenecji

Tytuł: Kurtyzana z Wenecji
Autor: Sarah Dunant
Tytuł oryginalny: In the company of the courtesan
Tłumacz: Krzysztof Obłucki
Wydawca: Świat Książki
Data premiery: 2008
Autor recenzji:
Dama w salonie...





Tak naprawdę to kurtyzana z Rzymu, którą do Wenecji rzucił zły los. W Wiecznym Mieście była jedną z "droższych" kobiet. Każdy słyszał o Fiammetcie Bianchini. Przyciągała samą śmietankę towarzyską, ludzi władzy czy nawet kościelnych dostojników. Wyróżniała się elegancją, wykształceniem, pewnością siebie, obyciem. Wszystkiemu temu kres położył najazd niemiecko- hiszpański na Rzym w 1527 r. Miasto zostało splądrowane, wielu ludzi zginęło a sama Fiammetta oszpecona, ratowała się ucieczką. 

Wraz z Bucino, karłem, który pełni funkcję jej alfonsa, udaje się do Wenecji, do domu swej matki. Na miejscu dowiaduje się, że kobieta nie żyje, a w domu rozgościła się jej służąca. Pierwsze chwile pobytu w nowym mieście upływają pod znakiem desperacji, nerwów i apatii. Pozbawiona urody Fiammetta  daje się nieść losowi, a jedyną osobą, której na niej zależy jest Bucino- człowiek obłędnie bojący się wody. Ich sytuacja zmienia się dopiero kiedy na pomoc kurtyzanie rusza jej stara znajoma, ślepa uzdrowicielka La Draga.



Kurtyzana z Wenecji to powieść bardzo nierówna. Ma momenty świetne- jak choćby początek kiedy Fiammetta przygotowuje dom do obrony przed nacierającymi wojskami każąc... ugotować jak najlepsze dania i odziewając się w najbardziej kuszącą suknię. Równie interesujące było zakończenie książki. Niestety poziom pomiędzy był bardzo zróżnicowany. Były chwile, że czytałam powieść z przyjemnością, były też jednak takie kiedy czułam się nią znudzona.

Na otaczającą nas rzeczywistość spoglądamy oczami Bucina. Stąd też wielokrotnie powracał temat strachu przed wodą, której w Wenecji jakby nie patrzeć, jest ogrom, czy fizycznych barier jakie karzeł napotykał na swojej drodze. Kiedy po raz setny powtórzył, że bolą go nogi bo ma je krótkie poczułam się autentycznie zirytowana.



Mimo wszystko muszę przyznać, że Sarah Dunant stworzyła barwny i przyciągający obraz Wenecji XVI wieku. Pokazała jej fasadową pobożność, otwarcie na świat, wyzwolenie z przesądów. Jednocześnie umieściła akcję książki w momencie kiedy, zagrożone z zewnątrz miasto, zaczęło się zmieniać i przestawało być miejscem rozwoju obywatelskich wolności. Dla mnie dodatkowym plusem książki jest postać Tycjana- cholerycznego malarza, któremu Fiammetta pozowała do Wenus z Urbino.

Sarah Dunant to brytyjska pisarka, prezenterka telewizyjna i krytyk literacki. Jej przetłumaczone na język polski powieści zazwyczaj osadzone są we Włoszech czasu odrodzenia. Nie jest to jednak jedyna jej twórczość. Spod jej pióra wychodzą również kryminały czy powieści obyczajowe.


Pomimo że powieść mnie nie zachwyciła przyznam, że czytało się ją przyjemnie. Duet głównych bohaterów był taką mieszanką społeczno- pochodzeniowo- urodowo- emocjonalną, że nie byłam w stanie przewidzieć jego dalszych losów. Kurtyzana z Wenecji zaskakuje i bawi. Zdecydowanie nie jest to moje ostatnie spotkanie z twórczością autorki.

Brak komentarzy: